Goncalo Feio ma za sobą bardzo burzliwą rundę jesienną. Ostatecznie udaną, gdyż jego Legii udało się zakwalifikować do czołowej ósemki Ligi Konferencji Europy, nie odpaść z Pucharu Polski, a także być w dalszym ciągu w grze o mistrzostwo Polski. Wydawało się, że przynajmniej teraz, w czasie przerwy Portugalczyk będzie miał względny spokój... Nic bardziej mylnego! Zdaniem dziennikarza Meczyki.pl, Tomasza Włodarczyka, pomiędzy zarządzającymi klubem a Feio doszło do sporego spięcia. O co poszło i kto w tym konflikcie ma tak naprawdę rację?...
Jak poinformował Tomasz Włodarczyk, po meczu Djurgardens – Legia Warszawa, na linii Feio – Mioduski doszło do ostrej wymiany zdań:
Poszło o szerokie wsparcie drużyny przez zarządzających klubem: od transferów po choćby wsparcie w reakcji na pracę sędziówdodał dziennikarz Meczyki.pl
To już nie pierwszy raz w karierze Portugalczyka, kiedy ten wpada w konflikt ze swoim pracodawcą. Z drugiej strony nie jest to również pierwszy raz, kiedy ktoś usytuowany w Legii Warszawa niżej krytykuje sposób, w jakim zarządzany jest klub. Te czynniki sprawiają, że sytuacja zdaje się bardzo, ale to bardzo zawiła.
Konflikt rośnie
Wydaje się, że konflikt na linii Goncalo Feio – zarząd Legii rósł od dłuższego czasu… Choćby ze względu na to, że trener „Wojskowych” już od dawna zdaje się wysyłać pewne „szpilki” wymierzone w pion sportowy. Sugestie jakoby zarząd niekoniecznie mu pomagał i to on odpowiadał w głównej mierze za to, jak wygląda zespół, naprawdę czasami w jego wypowiedziach się pojawiały. Jakiś czas temu mówił choćby o możliwości pozostania Rubena Vinagre na Łazienkowskiej tylko wtedy, kiedy ten też zostanie. Tym sugerował nie tylko to, że zarząd w kwestii transferów nie robi wszystkiego tak, jak powinien, ale również, że nie jest on wobec niego zbyt przychylny. Na ostatniej konferencji pomeczowej sugestie zamieniły się już w bezpośredni atak:
Prawda jest taka, że na tę chwilę nie dostałem żadnego nazwiska, które byłoby wystarczająco zadowalające, by wzmocnić drużynę.odrzekł Goncalo Feio po meczu z Djurgardens
To mocna wypowiedź. Tym bardziej, jeżeli weźmiemy pod uwagę to, że do spięcia słownego miało między oboma panami dojść również za kulisami… To pokazuje, że konflikt naprawdę eskaluje, a biorąc pod uwagę również fakt, że w czerwcu 2025 portugalskiemu szkoleniowcowi wygasa kontrakt, wszystko zapowiada się na to, że raczej nie zostanie on przedłużony. Chyba, że na koniec sezonu Feio osiągnąłby wynik zdecydowanie ponad stan (wtedy nie będą mieli wyboru). Jego sytuacja zdaje się trudna tym bardziej, jeżeli spojrzymy sobie w niedaleką przeszłość. „Brakowało głębi składu” – powiedział po meczu Legia – Molde Runjaić, który niedługo później został zwolniony. W nie najlepszych relacjach z Jackiem Zielińskim był z pewnością również były kapitan Legii, Josue… Zresztą z tego powodu w klubie go już od kilku miesięcy nie ma.
Przypadek Feio wygląda dość podobnie, co może trochę martwić jego sympatyków. O ile nie gorzej. Konflikt rośnie i raczej nic się w najbliższym czasie nie zatrzyma. Tym bardziej, że przecież prezes Mioduski o zwolnieniu Feio już myślał.
Po godzinie ósmej zadzwoniłem do Dariusza Mioduskiego, jest moim kolegą. Mówię: „Darek, ja przeszedłem to, nie rób niczego pod wpływem emocji. Legia dobrze w tej chwili punktuje, Legia dobrze gra. Niczego nie rób pod wpływem emocji. To, że dziennikarze robią listę trenerów i już go na banicję wysłała… Darek przyznał rację i powiedział, że o jedenastej zarząd się zbiera. Ja mówię: „Słuchaj, przynajmniej do końca rundy”zdradził w Canal+ Sport Zbigniew Jakubas, prezes Motoru Lublin
Łatka Feio furiata i narracja medialna
Prawda też jest w zasadzie taka, że Goncalo Feio łatwo jest atakować ze względu na jego grzechy z przeszłości. Wobec tego nie dziwi, że w ostatnim czasie padł ofiarą dużej medialnej nagonki… Wywołanej przez jedną osobę, czy też spowodowaną tym, że obiektywni dziennikarze widzą, że z klubem nie dzieje się wszystko dobrze? To pozostawiamy już Waszej ocenie. To, co na razie wiemy to to, że doszło do pewnego konfliktu i to, że Goncalo Feio dnia 22.12.2024 pojawił się na meczu Everton – Chelsea. Wyjechał tam do jakiejś rodziny na święta? Chciał odpocząć? Pojechał analizować potencjalnego rywala w Lidze Konferencji (Chelsea)? A może uciekł z Warszawy na dłużej? Więcej wiadomo zapewne w samym klubie, więc na razie możemy się jedynie domyślać.
Dziś na meczu Everton 🆚 Chelsea obecny jest Goncalo Feio 👀 pic.twitter.com/nsm8ypKA2F
— Kanał Sportowy (@Sportowy_Kanal) December 22, 2024
Broniąc Dariusza Mioduskiego i Jacka Zielińsiego trzeba przyznać, że słowa z ostatniej konferencji mogły ich rozwścieczyć. Czy powinien być to jednak potencjalny motyw do nieprzedłużenia z Portugalczykiem kontraktu? Raczej nie… Jeżeli granice w sławetnej rozmowie Feio z prezesem Legii nie zostały wyraźnie przekroczone, to raczej sceptycy popularnego Goncalo nie mają na co liczyć (albo przynajmniej nie powinni). Kibice opowiadają się raczej po stronie trenera. Oczywiście, że również przez zły PR drugiej strony konfliktu… Niemniej w dużej części zauważalne jest jedno – Feio w tym narzekaniu na ruchy zarządu ma dużo racji…
Czy Legia jest gotowa na walkę na trzech frontach?
Jedna wspomniana ostatnio przez trenera rzecz to niewystarczająca pomoc klubu w walce z nieprawidłowymi decyzjami sędziów… Tego nie jesteśmy w stanie sensownie ocenić, gdyż nie znamy kluczowego w tej sprawie zaplecza. Wiemy jedynie, że klub miał pretensje wobec kilku kontrowersyjnych zasądzeń arbitrów, co niekoniecznie kończyło się zawsze postępami w sprawie… Tu jednak wiemy w zasadzie dość niewiele.
Więcej informacji mamy z pewnością w drugim wspomnianym konfliktotwórczym czynniku – słabo zbudowana kadra i nieudolna pomoc w celu jej rozbudowy. Czy Legia z obecnym składem personalnym jest w stanie walczyć jak równy z równym na wszystkich frontach. Chociażby końcówka rundy jesiennej pokazała, że nie do końca… To, że wpadki w Lidze Konferencji Europy pojawiły się dopiero pod koniec rundy jesiennej, nie jest raczej przypadkiem, a pokłosiem zmęczenia zawodników intensywnym sezonem. A sezon ten dla pełnoprawnych zawodników pierwszej jedenastki był naprawdę wyjątkowo intensywny…
Liczba rozegranych minut przez poszczególnych zawodników Legii Warszawa w rundzie jesiennej (bez bramkarzy):
- Paweł Wszołek – 2489 rozegranych minut;
- Bartosz Kapustka – 2335 rozegranych minut;
- Ruben Vinagre – 2186 rozegranych minut;
- Ryoya Morishita – 2098 rozegranych minut;
- Luquinhas – 2093 rozegranych minut;
- Steve Kapuadi – 2082 rozegranych minut;
- Marc Gual – 1956 rozegranych minut;
- Radovan Pankov – 1884 rozegranych minut;
- Rafał Augustyniak – 1883 rozegranych minut;
- Kacper Chodyna – 1697 rozegranych minut;
- Claude Goncalves – 1072 rozegranych minut;
- Sergio Barcia – 1005 rozegranych minut;
- Tomas Pekhart – 686 rozegranych minut;
- Artur Jędrzejczyk – 677 rozegranych minut;
- Blaz Kramer (od października w innym klubie) – 659 rozegranych minut;
- Juergen Celhaka – 636 rozegranych minut;
- Miguel Alfarela – 631 rozegranych minut;
- Patryk Kun – 576 rozegranych minut;
- Jan Ziółkowski – 573 rozegranych minut;
- Wojciech Urbański, J.P Nsame, Maxi Oyedele, Mateusz Szczepaniak, Jordan Majchrzak, Igor Strzałek (wypożyczony), Jakub Adkonis, Marco Burch, Jakub Żewłakow – 1-500 minut
Kilka rzeczy w powyższej tabelce jest ciekawych – choćby odstęp pomiędzy Kacprem Chodyną a Claude Goncalvesem… Trochę ponad 600 minut, a przecież z liczb wynika, że Portugalczyk był niby pierwszym zawodnikiem „do wejścia” i do ewentualnej rotacji (z tym, że zaczynał sezon jeszcze jako członek pierwszego składu). Miejsce stracił później. Kolejny jest Barcia, a jeszcze kolejny Pekhart, którego liczba minut patrząc na to, że jest drugim napastnikiem, również jest śmieszna.
Kolejną ciekawą statystyką jest 659 rozegranych minut przez Blaza Kramera – przecież tego człowieka od dawna nie ma już w klubie… Albo to, że z nowosprowadzonych zawodników na więcej szans może liczyć jedynie Vinagre.
***
Teraz można zadać sobie pytanie. Z czego to wszystko właściwie wynika? Skład jest jakościowy, ale kadra szczerze mówiąc już niezupełnie… Czy ktoś na tę chwilę z czystym sumieniem powie, że Goncalves, Barcia, Pekhart, Celhaka, Alfarela czy Kun to zawodnicy, którzy pokazali, że chociaż mogą dać jakość wchodząc z ławki? Raczej nie. Prawda jest taka, że przynajmniej części z wymienionych zawodników w klubie o statusie Legii nie powinno już być, co w sumie daje do zrozumienia samemu klubowi rozkładem minut między zawodników trener Feio. Czy to w Pucharze Polski, czy to w meczach ze słabszymi rywalami w ekstraklasie… – Legia gra praktycznie tym samym składem, gdyż obniżenie jakości na którejś z pozycji często kończy się tragicznie. Wprowadzany na boisko jedynie Wojciech Urbański dawał klubowi trochę jakości. Pozostali niestety już gorzej…
Czy Feio to odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu?
Porównując z taką Jagiellonią Białystok, która również gra na kilku frontach widać, że mistrz Polski jest nieco lepiej wyważony. Że Adrian Siemieniec dysponuje jednak bardziej jakościową kadrą. Lech Poznań nie musi grać na kilku frontach, a raczej i tak miałby na miejscu Legii bardziej komfortową sytuację. Marek Papszun może zaś liczyć na bardzo duże poparcie zarządu Rakowa Częstochowa w kwestii transferów.
Patrząc na to, że Goncalo Feio dysponuje aktualnie 13-14 zawodnikami, na których realnie może liczyć, a dodatkowo gra na kilku frontach, trzeba się zastanowić, czy były szkoleniowiec Motoru Lublin nie wyciąga z tego zespołu maksimum możliwości… Uważamy, że pierwszą częścią sezonu zasłużył, aby mu pomóc i w pewnej mierze zaufać. Tym bardziej, że według jego słów to on jest odpowiedzialny za sprowadzenie rewelacji tego sezonu Rubena Vinagre. Tym bardziej, że do tej pory (poza ostatnią nagonką) dopływały do mediów raczej same pozytywne komentarze od pracujących z nim piłkarzy.
Jeżeli Legia pożegna się z Goncalo Feio, naprawdę będzie to dziwna decyzja władz. Dotychczas nie daje powodów, dla których realnie powinno się go zwolnić. Nieraz udowodnił, że tym „odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu” z tytułu akapitu jest, więc powinien zostać.